angielskiangielski dodatkowe

Media nie takie straszne jak je malują

Wszyscy dobrze znamy argumenty za tym, żeby nie pozwalać dzieciom oglądać telewizora i grać na komputerze. Dobrze wiemy, że nadmierne korzystanie z mediów prowadzi do zmniejszenia zdolności koncentracji, niekiedy agresji, do zubożenia relacji rodzinnych. Wiemy, że osoby spędzające zbyt wiele czasu przed ekranem tracą zainteresowanie światem rzeczywistym, a czasem nawet zbyt głęboko „wchodzą” w telewizyjną, czy internetową rzeczywistość i zwyczajnie się gubią.

Na pewno chcemy chronić przed tym nasze dzieci, nasze rodziny. Ale ja dziś chciałabym wypowiedzieć się na temat mediów w sposób nieco przewrotny. Chciałabym poniekąd zachęcić do ich stosowania… mądrego stosowania. Chciałabym pokazać, że można tak ukierunkować dzieci, by stosowały media w nauce, czerpiąc z tego korzyści. W tym artykule skupię się na telewizji, bo komputer i Internet to materiał na oddzielny artykuł J.

Nie da się ukryć, że dzieci mają z telewizją nieustanny kontakt. Widzą ją w domu, u kolegów, koleżanek. Nawet w sklepach działają telewizory, przyciągając je swoim magicznym ekranem. Nie uchronimy dzieci przed jej obecnością, ale możemy je uchronić przed jej działaniem (tym negatywnym). Trzeba je po prostu nauczyć umiaru w korzystaniu z niej. Trudne, ale wykonalne. Kolejny krok, to pokazanie im, jak MĄDRZE z niej korzystać. Oznacza to oczywiście nieustanną kontrolę nad tym, co oglądają, ale zapewniam, że daje dobre efekty.

No dobrze, ale gdzie w tym wszystkim moja działka, czyli język angielski? Ano właśnie… telewizja jest fantastycznym narzędziem do nauki języka angielskiego! Zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Zacznijmy od odrobiny teorii.

Dzieci oglądając kreskówki w języku angielskim bardzo dobrze chłoną intonację, akcent, melodię języka obcego. Potem niejednokrotnie odtwarzają kwestie bohaterów, doskonale zachowując te cechy języka.

Ponadto większość kreskówek dotyczy rzeczy bliskich dzieciom, ich codzienności, co sprawia, że poznają słownictwo, które potem mogą zastosować w życiu codziennym.

Jest to dla nich z pewnością atrakcyjna metoda, cenne uzupełnienie zdobywanych na zajęciach wiadomości i umiejętności. Oczywiście, samo oglądanie kreskówek nie uczyni z nich poliglotów, ale może to być dobry sposób na podsumowanie jakiegoś działu, urozmaicenie nauczania języka angielskiego.

A teraz przejdę do dwóch najważniejszych (moim zdaniem) aspektów. Przede wszystkim dzieci, oglądając kreskówki w języku docelowym, uczą się go nieświadomie. Co za tym idzie, nie czują się do tego przymuszane, przychodzi to w sposób zupełnie naturalny i intuicyjny. Dzieci angażują się w przygody bohatera, a język jest jakby obok nich. Taka nauka przyjemnie się im kojarzy i chętnie do tego wracają.

Poza tym (to, co chyba najważniejsze na tym etapie nauczania), uczą się rozumienia języka z kontekstu. To oczywiste, że nie będą rozumiały wszystkich słówek i wypowiedzi bohaterów, ale nauczą się wychwytywania sensu z całości sytuacji. To niezmiernie ważne w nauce języka, zwłaszcza w aspekcie umiejętności komunikowania się.

Teraz dla rozbicia naukowej i sztywnej atmosfery przykład z życia wzięty. Chrześnica mojego męża (3 lata) uwielbia kreskówkę „Masza i niedźwiedź” (hmmm, które dziecko jej nie kocha? J ). Ogląda ją w różnych językach, więc i różnych języków się uczy ;). W jednym z odcinków Masza stanowczo sprzeciwiła się Misiowi słowami „No way”. Cóż….teraz rodzice często słyszą „No way” na przeróżne prośby skierowane w jej stronę. To tylko jeden z wielu przykładów, ale ten doskonale ukazuje to, że w ten sposób dzieci zapamiętują nie tylko słowa, ale również w jakich sytuacjach mogą je wykorzystać.

Na koniec kilka wskazówek, jak się do tego zabrać.

  1. Niezwykle istotny jest dobór kreskówki. Po 1: powinna to być animacja, która zainteresuje dane dziecko. Warto sięgnąć po coś, co dziecko lubi, często ogląda w języku polskim. Dobrze też będzie, jeśli w danych bajkach nie ma zbyt wiele tekstu mówionego (przynajmniej na początek) i gdzie obraz jest bardzo sugestywny, bo to pomoże w wyłapywaniu sensu wypowiedzi z kontekstu sytuacji.
    Filmy, które sama często stosuję to „Masza i Niedźwiedź”, „Świnka Peppa”, „Pocoyo”. Warto czasem też wyszukać stare kreskówki Disney’a krótkometrażowe, ale lepiej omijać kaczora Donalda, bo nawet po polsku trudno go zrozumieć, a co dopiero po angielsku. 🙂
  2. Najlepiej nie zapowiadać dziecku, że kreskówka będzie emitowana w języku angielskim. Często się zdarza, że dzieci nie zwracają na to nawet uwagi, pochłonięte zupełnie losami głównego bohatera. Czasem jednak pojawiają się u niektórych dzieci wątpliwości, czy zrozumieją. Wtedy trzeba je zapewnić, że na pewno dadzą sobie radę i to zazwyczaj ucisza wszystkie protesty i wątpliwości.
  3. Bajkę oglądamy najpierw sami, żeby sprawdzić jej przydatność i samemu ją zrozumieć 🙂 . Potem oglądamy ją drugi raz razem z dzieckiem. Dzieci czasem same komentują sobie oglądany film, co pomaga im lepiej zrozumieć to, co widzą. Jeśli nie przeszkadza to innym oglądającym, należy im na to pozwolić. Po obejrzeniu warto porozmawiać z dzieckiem o tym, co widziało. To pomoże nam sprawdzić, czy kreskówka została na pewno zrozumiana i pomoże utrwalić wybrane kwestie. Jeśli film był dobrze dobrany, zapewne dziecko będzie chciało do niego wracać po kilkanaście razy. (W mojej grupie absolutnym hitem są wszystkie odcinki „Maszy”, a w zeszłym roku historię o Czerwonym Kapturku dzieci chciały oglądać za każdym razem, kiedy włączałam komputer 🙂 – link tutaj: Czerwony Kapturek

Tak…media w nadmiarze są szkodliwe, jak większość rzeczy. Jednakże w dzisiejszym świecie są one wszechobecne i coraz trudniej ich uniknąć. Zatem to naszym (rodziców i nauczycieli) zadaniem jest pokazać dzieciakom, że można z nich zrobić dobry użytek, zamiast zabijać nimi czas.

 

Agnieszka Kopycińska