angielskiangielski dodatkowe

It’s time for the story …

It’s time for the story…

Długo zastanawiałam się, z której strony tym razem ugryźć język angielski, tak żeby Was nie zanudzić. Ostatnio było sporo teorii, zatem w tym artykule język angielski wystąpi jako bohater drugoplanowy. Za to będzie bardziej osobiście i sporo do przemyślenia.

Opowiem Wam historię pewnej dziewczynki. Otóż ta dziewczynka była bardzo spokojna, grzeczna, mądra. W podstawówce brała udział w olimpiadach z historii, języka polskiego, konkursach recytatorskich, ortograficznych… no skarb, nie dziecko! W przyszłości chciała zostać nauczycielką (najlepiej polskiego), względnie pisarką.

To wszystko było do czasu. Jak mawiają…. Małe dziecko – mały kłopot, duże dziecko – duży kłopot. Coś widocznie w tym jest. Zaczęło się liceum i zaczęły się problemy. Może to wiek dojrzewania, może to nieodpowiednia szkoła (w końcu nie każda placówka może być „Danapisem” 🙂 ), może to nieodpowiedni nauczyciele, którzy ucząc w tzw. szkole z tradycjami dużo wymagali, od siebie dając niewiele. A może wszystko po trochę… dość powiedzieć, że zdolna dziewczynka stała się trudną, zbuntowaną nastolatką, która zawsze miała swoje zdanie i nie wahała się go użyć 🙂 . Jej cięty języczek nie znalazł uznania u nauczycieli i zaczęły się kłopoty z ocenami. Obniżanie ocen z powodu zachowania zdawało się jej niesprawiedliwe, zatem w krótkim czasie dziewczyna miała dość pobytu w tej szkole i dość edukacji w ogóle. Zresztą, skoro od nauczycieli słyszała, że i tak w życiu nic nie osiągnie, nie chciało się jej starać. I być może sprawdziłyby się ich słowa, ale na szczęście w tej całej beznadziei okazało się, że dziewczynka miała bardzo mądrą mamę i mądrą nauczycielkę języka angielskiego.

Dwa zdania zapadły jej w pamięć… jedno zdanie padło od anglistki, podczas wpisywania kiepskiej oceny ze sprawdzianu: „To jest zwykłe lenistwo z twojej strony. Ale ja na to nie pozwolę, bo jesteś w tym dobra. Ogarnij się i przyjdź poprawić tę ocenę. Chyba nie chcesz z powodu lenistwa się zmarnować. Mogłabyś przecież robić coś więcej w tym kierunku”. A drugie – jeszcze ważniejsze – usłyszała od mamy po kolejnej „ciężkiej” wywiadówce. „Przecież ja nie chcę, żebyś ze wszystkiego miała piątki. Wybierz sobie coś, znajdź coś, co cię pasjonuje. Jeśli już nie polski i historia, to coś innego. I w tym się realizuj!. Każdy ma jakiś talent, coś w czym jest dobry, coś, co sprawia mu radość”.

I te słowa stały się zapalnikiem zmian. Świadectwo było takie sobie i matura też, ale angielski był na 5! I stał się taką pasją, że potem były studia w tym kierunku (na samych 4 i 5!). Dziś ta dziewczynka sama jest nauczycielką, tak jak chciała, i uczy języka angielskiego, ale polskiego po części też 🙂 . Dziś już jest spokojna, choć dalej ma swoje zdanie 🙂 i stara się zrozumieć zbuntowane dzieciaki i może jej to jakoś wychodzi… i pewnie już wiecie, o kim była mowa…

Morał z tej bajki jest taki, że słowa te nieodpowiednie i te odpowiednie mogą zmienić czyjeś życie, więc trzeba ważyć swoje wypowiedzi.

Morał z tej bajki jest taki, że jeśli Wasze dziecko jest zbuntowane, nie traćcie nadziei, nie rwijcie włosów z głów! Pomóżcie dzieciom odnaleźć ich drogę – dziecko spełnione, to dziecko spokojne i szczęśliwe. Nieważne, czy to będzie język angielski (choć jeśli udało mi się zaszczepić choć ziarnko mojego zainteresowania, to jestem przeszczęśliwa), piłka nożna, czy inne zainteresowanie.

Morał z tej bajki jest taki, że musicie wierzyć w swoje dzieci, nawet w tych gorszych chwilach, a kiedyś naprawdę to docenią.

Morał z tej bajki jest taki, że dziecko musi czuć, że rodzice akceptują go takim , jakim jest, z jego wadami i brakami, problemami. Musi czuć, że pojmują, że czegoś nie rozumie, nie umie, nie we wszystkim będzie dobre. Musi czuć, że rodzice widzą w nim te dobre strony, nawet jeśli czasem sprawia problemy. Zbyt wygórowane oczekiwania zabijają pasję.

Morał z tej bajki jest taki, że każdy – dorosły, czy dziecko (a ono tym bardziej) potrzebuje kogoś, kto w niego uwierzy. Tylko wtedy może uwierzyć i sam w siebie. Kochany Rodzicu – Ty, jako osoba znacząca w życiu własnego dziecka, masz super moc – możesz sprawić, że Twoje dziecko uwierzy w siebie i być może kiedyś będzie dokonywać wielkich rzeczy. Wykorzystaj ją.

Zostawiam Was z tymi morałami do przemyślenia. Ja dla siebie, jako nauczyciela, też widzę ich parę….

Agnieszka Kopycińska